Beskid Śląski - zachód i wschód na Skrzycznem

Cześć!

Tym razem zabierzemy Was na wycieczkę w Beskid Śląski i na jego najwyższy szczyt - Skrzyczne. My ten wyjazd wspominamy jako jeden z najlepszych.

Dlaczego? O tym dowiecie się poniżej :) 

Zapraszam do czytania i oglądania - będzie sporo zdjęć!


Skrzyczne - 1.257 m n.p.m. Najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego, na którym znajduje się Schronisko i nadajnik RTV oraz stacja wyciągu.

Poza wyciągiem na szczyt można się dostać:

- niebieskim szlakiem ze Szczyrku spod dolnej stacji kolejki - ~2h
- żółtym ze Szczyrku Gondola przez Małe Skrzyczne - ~2,5h
- zielonym ze Szczyrku przez Bycerek - ~2,5h
- czerwonym od strony Buczkowic - ~3h
- z Lipowej Ostre - niebieskim szlakiem ~2h lub żółtym przez Malinowską Skałę ~4h

To było moje trzecie podejście do tego szczytu - za pierwszym razem wybrałam się z mamą z zamiarem zrobienia pętelki ruszając żółtym szlakiem z Lipowej na Malinowską Skałę (uwaga, szlak początkowo wiedzie drogą asfaltową, później odbija w gruntową kamienistą - trzeba zachować czujność żeby nie przegapić skrętu i nie pójść dalej asfaltem jak my ..) - niestety nie dotarłyśmy nawet do Malinowskiej - przegoniła nas burza.

Za drugim razem wybrałam się z przyjaciółką - ruszałyśmy również z Lipowej, tym razem niebieskim szlakiem. I z perspektywy czasu to chyba ten jest najbardziej wymagający z wszystkich prowadzących na szczyt. Zwłaszcza pierwszy kilometr, który jest dość stromy.

Na nasz wypad z Arturem wybraliśmy więc szlak od strony Szczyrku - niebieski, pod wyciągiem. Mieliśmy zarezerwowany nocleg w Schronisku, chcieliśmy wejść na zachód słońca. (ps. schronisko na Skrzyczem jest psiolubne :3 ). Do Szczyrku dojechaliśmy przed 18:00, auto zostawiliśmy na parkingu w pobliżu dolnej stacji wyciągu (nie pamiętam już, ale parking chyba był płatny - my jednak nie znaleźliśmy nikogo kto by pobierał opłaty) i ruszyliśmy w górę. Mieliśmy 2h żeby zdążyć zanim słońce zajdzie, więc wrzuciliśmy wyższy bieg - Artur do tej pory śmieje się ze mnie, że musimy chodzić na zachody bo wtedy idę zdecydowanie szybciej ... 

Początkowo szlak prowadzi lasem, po chwili jednak odbijamy i zamiast szlakiem idziemy cały czas pod wyciągiem. Nachylenie jest konkretne, jednak dzięki temu, że wybraliśmy tą drogę, teren przy każdym słupie się wypłaszczał, więc nogi mogły przez chwilę odpocząć. Po ok. 1h doszliśmy do pierwszej stacji wyciągu, gdzie robimy sobie ok 15 min przerwę, podczas której mogliśmy zacząć już podziwiać zachód.

Ruszamy dalej, jednak ciężko nam odnaleźć szlak i po prostu ruszamy drogą dojazdową. Idzie nam się już zdecydowanie lżej, gdyż nie ma już jakichś bardziej stromych podejść. Jednocześnie trochę zwalniamy bo zachodzące za naszymi plecami słońce sprawia, że nie możemy oderwać od niego wzroku.

Na szczyt docieramy drogą dojazdową, mamy jeszcze jakieś 10 min zanim słońce zajdzie całkowicie. Przez to zdjęcia robimy w pośpiechu - albo wyjdą albo nie :), a jako punkt wybieramy sobie ławeczkę w najwyższym punkcie. Gdy słońce zachodzi całkowicie cykamy foty ze znakiem i udajemy się do schroniska.



Schronisko jest całkiem przyzwoite, w pokoju znajduje się własna łazienka :) Ze względu na późną porę ale i obostrzenia covidowe, zamawiamy sobie grzane piwo do pokoju i idziemy spać, bo o 4 mamy zaplanowaną pobudkę na wschód.



Wschód już nas tak nie zachwycił jak zachód, do tego zmarzliśmy strasznie. Słońce pojawiło się dosłownie na ok 5 min i schowało się za chmurami. Udało nam się jednak zrobić kilka ładnych zdjęć :) Wracamy do pokoju żeby się jeszcze chwilę przespać. Po śniadaniu w formie gorących kubków ruszamy w dalszą drogę kierując się zielonym szlakiem na Malinowską Skałę. Jest ok 8 rano, więc jesteśmy na szlaku samiuteńcy. Ociepliło się już nieco, słońce też w końcu wyszło zza chmur więc na Malinowskiej robimy małą sesyjkę i wracamy tą samą drogą przez Kopę Skrzyczeńską na Małe Skrzyczne (wszystkie trzy należą do Korony Beskidu Śląskiego KZKG RP), gdzie odbijamy w żółty szlak i nim schodzimy do Szczyrku. 








Przy Hali Skrzyczeńskiej coś poszło nie tak - zgubiliśmy oznaczenia więc nie wiemy czy idziemy nim dalej - w każdym razie schodziliśmy po stoku, którego kąt nachylenia jest spory, idzie się ciężko. Trzeba uważać by nie skręcić kostki. Później teren się wypłaszcza i trochę przez łąki a trochę drogą docieramy do Szczyrku - Salmopol. Stąd chodnikiem kierujemy się na parking do auta i wracamy do domu.



Według mapy cała nasza dwudniowa wyprawa ma ok. 14 km + ok. 1-2 km drogą.

Źródło: Mapa Turystyczna

Źródło: Mapa Turystyczna

Data wycieczki: 21-22.05.2020r.
Projekty:
- Korona Gór Polski - 4/28
- Diadem Polskich Gór - 5/80
- Korona Beskidu Śląskiego KZKG RP - 5/30
- Tysięczniki Polskich Gór KZKG RP -9/250
- Karpackie Tysięczniki KZKG RP - 11/200

Do zobaczenia na szlaku!
PAM.

Komentarze